Forum dyskusyjne Aeroklubu Opolskiego

huszcza

ku przestrodze tylko.

Główni wykonawcy:

Instrukror AFF i jego uczeń (AFF level 6)

Pogoda:

silny wiatr 15 węzłów
widoczność ziemi słaba

warunki właściwie nie do szkolenia ale kij tam.

Lecą więc i opuszczają na 4 tys Cessne 206 jako ostatni. Punkt zrzutu dość daleki od lotniska.

Sam skok przebiega do 1500 bez problemów, potem student macha i usiłuje odpalic główny. jego instruktor opada w tym czasie w odleglosci ok. 1,5 metra.
Otwarcie nie dochodzi do skutku bo teflon na uchwycie jest tak powyginany ze blokuje sie w zawleczce.
W tym momencie student opada juz nie stabilnie i nie panuje nad niczym. Jego dzielny instruktor próbuje jeszcze co prawda ratować sytuacje i dopaść swojego ucznia ale ostatecznie o sobie też mysleć trzeba wiec na 500m otwiera swoj spadochron.
Uczen leci w tym czasie dalej i znika z pola widzenia instruktora, ktory laduje ze wzgledu na daleki punkt zrzutu ok. 1 km od lotniska koło jakies wioski, z ktorej to przez telefon informuje kierownika lotu o katastrofie do której właśnie sam się przyłożył (do tego momentu wszyscy sa przekonani ze uczen i jego instruktor nie wyskoczyli z samolotu bo na niebie latają tylko 4 czasze).
Rozpoczyna się akcja poszukiwawcza która trwa ok godziny.

Okazuje się że automat odpalił jednak zapas i to w taki sposów że czasza wypełniła się (slider w połowie drogi) w momencie kiedy uczen dotykał nogami ziemi, w wyniku czego połamane zostały kości podudzia i czegoś tam jeszcze.
Klient leży wiec na ziemi czeka na ekipe która już go szuka.
Potem to juz helikopter i szpital i na koniec wszystko ok.

Ten gosc od tej pory tego dnia swietuje swoje drugie urodziny

no i tyle właściwie

SWIREK

nikt niejest w stanie przewidziec psychiki ucznia, wszystko moze sie zdarzyc, instruktor, powinien przewidywac!!!!!